Jeszcze nie udało się uzyskać odpowiedzi na poprzednie pytania dotyczące kompetencji ekipy PiS, a rodzą się kolejne. Bo oto okazało się, że premier Beata Szydło beztrosko powierza informacje rządowe zachodniej korporacji używając darmowej skrzynki pocztowej GMAIL. Mogę się mylić: czy firma Google oferuje rządom państw specjalne usługi i protokoły połączeń gwarantujące bezpieczeństwo przepływu informacji? Czy jest to po prostu niefrasobliwość wynikająca z niewiedzy o funkcjonowaniu w erze Internetu?
Jest to bardzo niepokojąca informacja i preferowałbym by znalazł się ktoś kto potrafi zadbać o bezpieczeństwo informacji pochodzących z naszego rządu. Nawet jeśli ta skrzynka służy tylko umawianiu się na prywatne spotkania pani premier, tego rodzaju informacje dają duże pole do popisu osobom, które chciałyby zrobić z nich użytek. Nie będę rozwijał możliwych scenariuszy ale poddaję pod rozwagę to jak możemy mówić o naszym własnym bezpieczeństwie, gdy bezmyślnie je powierzamy w ręce nad którymi nie posiadamy kontroli. Bo nad firmą posiadającą siedzibę w USA i funkcjonującą globalnie nasz rząd kontroli nie ma żadnej. Czy jeśli coś się wydarzy będziemy znowu mieć pretensje do całego otaczającego świata, tylko nie do nas samych?